Zagraniczny wyjazd, czyli poligon doświadczalny

Napisaliśmy już, że znając dobrze obcy język można się swobodnie poruszać w różnych krajach i nawiązywać udane relacje z ludźmi, których z uwagi na lingwistyczną barierę nie moglibyśmy poznać w innych okolicznościach. Z całą pewnością jest to prawda, dlatego zalecamy, aby w miarę możliwości wystawiać się na realne konwersacje z osobami, dla których nauczany język jest ojczystym. Obecnie jest to bardzo łatwe, ponieważ już za niewielkie pieniądze można polecieć do innego kraju i spędzić tam chociaż kilka dni. Taki pobyt da nam dostatecznie dużo okazji do konwersacji z obcokrajowcami, a one są naszym głównym celem.

Dopiero wtedy będziemy mogli przejść prawdziwy, językowy „chrzest bojowy”. Jest zasadnicza różnica pomiędzy zaplanowanym i odgrywanym dialogiem podczas zajęć, nawet z udziałem native speakera, a prawdziwą rozmową, która toczy się w spontanicznych warunkach. Typ interakcji jest zupełnie inny i nie ma co się łudzić – inne jest nastawienie kursanta. Stres towarzyszący rozmowie z obcokrajowcem (szczególnie, gdy jest to pierwsza taka sytuacja) jest nie do porównania z dialogiem odbywanym w ramach normalnej lekcji.

Trzeba być na to przygotowanym i kolejną rolą nauczyciela jest uczulić na specyfikę takiej okoliczności. Im lepiej będziemy osłuchani z obcą mową z jej oryginalnym akcentem, tym łatwiej nam to pójdzie. Rzucenie się na głęboką wodę rozmów z ludźmi z zagranicy stanowi nierzadko duży wysiłek, ale jest bezcenne i niezastąpione, jeśli naprawdę zależy nam na obcowaniu z językiem i posługiwaniu się nim w stopniu wysoce komunikatywnym. Nabierzemy też nieocenionej pewności siebie.